POLITYKA

Jak to jest z tym zakazem handlu

Pisałem o tym już po wielokroć, ale wychodzę z założenia, że o niektórych sprawach pisać i wspominać nigdy nie za dużo. Pofolguję sobie i polecę bez zahamowań, prosto z mostu i z epitetami.

Otóż prawda jest taka, że dwóch fiutów – nie bójmy się tego słowa, bo są sytuacje kiedy jego użycie jest w pełni uzasadnione – jeden w sutannie, drugi w chińskim garniturze, usiadło przy flaszce i zaczęło gadać. To znaczy jeden gadał a drugi tylko słuchał i potakiwał głową.

Gadał oczywiście ten fiut w sutannie.

Problem wedle niego polega na tym, że naród niby jest bogobojny, jednak w niedzielę zamiast chodzić do kościoła woli jednak galerie handlowe i sklepy wszelkie, co – nie ukrywajmy – ma raczej zgubny wpływ na kondycję kościelnej kasy, a tym samym na samopoczucie faktycznych władców Rzeczpospolitej.  To bardzo złe jest zjawisko, choroba której dłużej nie można tolerować.

Jeśli wiec teraz te wszystkie sklepy pod jakimś pozorem by się w niedziele pozamykało, to znacząca cześć tych galerników, być może z braku laku, a być może z powodów wyrzutów sumienia, że bóg im wszystko a oni bogu nic, pójdzie do świątyni i kasę która zostawiało w sklepach zostawi na tacy. Tak sobie fiut w sutannie kombinuje. Będzie na Audi, wannę z jacuzzi, marmurowe łazienki, dziwki, chłopców, alkohol, zachcianki kochanki, plus iphona dla syna lub córki z nieformalnego związku.

Wmówimy tym idiotom – perorował dalej fiut w sutannie – że to dla ich dobra będzie i dla dobra ich rodzin.  Poza tym nie po to dobry pan bóg dzień święty wymyślił, by go teraz nie święcić tylko zapierdalać, będąc niewolnikiem szatańskiego hedonizmu i konsumpcjonizmu.

Drugi kutasina, ten w chiński garniturze, pokiwał łbem i zapytał: „A co my z tego będziemy mieli?”

Na to ten w sutannie:

„Będziesz miał synu poczucie satysfakcji ze spełnionego obowiązku obrony tradycji i wiary, oraz dozgonną naszą wdzięczność, gwarantowane poparcie w każdych możliwych wyborach, bo wierz mi, nasze możliwości perswazji są wręcz nieograniczone i mało jest takich, którzy naszej woli są się w stanie przeciwstawić. I o to przecież tobie synu chodzi. Władza to pieniądze. Wiec my zarabiamy, wy zarabiacie i git jest i jest jak w niebie (obyśmy do niego obaj trafili). Amen!”

Jak uzgodnili tak też robią, za chwilę zamkną wszystko. A ten miły pan i nie mniej miła pani z obrazka, niech tak się nie cieszy, bo w te pędy wypierdolą ich z roboty. Sklep wam w niedzielę zamkną kochani moi, a wy nie będziecie już potrzebni. Pobędziecie sobie teraz z rodziną za wszystkie czasy. Aż do wyrzygania. (r)

1 komentarz dotyczący “Jak to jest z tym zakazem handlu

  1. mirek53

    Czytałem wypowiedź debila z pisu: Nie może tak być, że jakiś burżuj albo jakiś inny celebryta będzie sobie w niedzielę kupował salami, a biedna pani za ladą ledwo ma na mortadelę i nawet dzieci nie ogląda w ten święty dzień. Trzeba, żeby ktoś temu dobrodziejowi powiedział, że pani będzie w dzień święty oglądać dzieci, burżuj/celebryta kupi salami w sobotę, ale dzieci mortadeli nie oglądną, bo mamusia nie zarobi jak ją zwolnią z nadmiaru pracowników. Nadmieniam też uprzejmie, że na tacę też nie da z powodu jw.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.