ŻYCIE

W krainie kiszonej kapusty i śmierdzących skarpetek

Uczestniczka sopockiego Pikniku Tęczowych Rodzin tak relacjonuje:

„Policjant zaśmiał mi się w oczy i dodał, że póki nie dostanie wyraźnego rozkazu żeby interweniować to nawet palcem nie kiwnie. Nie chce mieć potem kłopotów a w ogóle krzyczeć każdy może i na razie on nie widzi powodów do reakcji. Dodał, że to nasza wina, i my wywołaliśmy sytuacje kryzysową, bo gdybyśmy się afiszowali ze swoimi poglądami to nie mielibyśmy kłopotów. Był wyraźnie rozbawiony i wyluzowany”.

Innej uczestniczce imprezy, inny policjant spokojnie odpowiedział:

„Czy pani wie, co by się stało, gdybym teraz zainterweniował? Byłbym gwiazdą internetu a i pewnie pożegnałbym się z premią”. 

Do zdarzenia doszło w weekend, kiedy to grupa karków i jełopów występująca pod szyldem „Fundacji PRO – Prawo do życia”, postanowiła zakłócić prywatną imprezę w prywatnym lokalu przy sopockiej plaży. Karkom i jełopom nie podobało się, że jest tęczowo. Posypały się wyzwiska, niektóre karczki rwały się do bójki, mimo że na imprezie były liczne dzieci.

Wezwana na miejsce policja (6 sztuk stójkowych) przyjechała niechętnie i z miejsca przybrała postawę wyczekującą. Chłopcy Zielińskiego i Błaszczaka schowali rączki do kieszeni i z boku, z uśmieszkiem obserwowali sytuację, trwając w tej pozycji przez dobre kilka godzin. Nie zmobilizowały ich nawet okrzyki „Trzeba zapierdolić tych pedałów”.

Dopiero po przybyciu na miejsce prezydenta Sopotu Karnowskiego i po jego ostrej interwencji, z ociąganiem przystąpili do legitymowania agresywnych karków.

Policja nie ma sobie nic do zarzucenia, bo wedle nich „wszystko było okej i pod pełną kontrolą”. Najpewniej tak było, bo jak prywatnie, już po służbie, zeznał jeden z policjantów, wytyczne były jasne.

„Póki krzyczą, nie interweniować. Niech im ktoś wytłumaczy na czym polega tradycja i co to to jest rodzina. Wkraczać dopiero gdy dojdzie do przepychanek, ale zachować umiar i rozsądek”.

No więc wszystko było rzeczywiście pod kontrolą i to by też by tłumaczyło niechęć cytowanego na początku policjanta do zostania gwiazdą internetu bez premii.

Dwie uwagi/pytania na koniec.

Po pierwsze jak to jest, że niedomyte, śmierdzące karki używają szyldu „Fundacja PRO – Prawo do życia”, odmawiając jednocześnie prawa do życia i do decydowaniu o tym życiu inaczej myślącym niż oni? Pytam pro forma, bo w gruncie rzeczy wszyscy znamy na to odpowiedź.

Po drugie zaś, skoro policjant nie reaguje bo jak twierdzi „krzyczeć każdy może i na razie on nie widzi powodów do reakcji”, to skąd ta agresywna interwencja jego kolegów, skąd te zomowskie metody w przypadku krzyków na smoleńskiej miesiączce? Coś niespójne te zasady w tej policji.

No chyba że są odgórne ustalenia, że gwiazdą internetu policja może być tylko raz w roku. Każdego 10-tego!

 

2 komentarze dotyczące “W krainie kiszonej kapusty i śmierdzących skarpetek

  1. To podłe zachowanie policji, nie zasługuje na komentarz. Każdy wie o co chodzi. Może tyle, że to są takie same „karki” tyle że przebrani w mundury, za które my płacimy.

    Polubienie

  2. Normalny 2

    Zabrać im renty i emerytury

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.