HISTORIA POLITYKA

Sporna ulica Madziarów i nie tylko

Pewien radny – zgadnijcie z jakiej partii – z warszawskiej dzielnicy Rembertów uznał, iż jedna z tamtejszych ulic na niewłaściwą nazwę. Chodzi o ulicę Madziarów, w tak zwanym Starym Rembertowie, czyli tym przyległym do tak zwanej Akademii Obrony Narodowej, po antkowemu wabiącej się teraz Akademią Śtuki Wojennej (choć i tak wszyscy mówią AON).

Wedle definicji, Madziarzy to inaczej Węgrzy, acz używa się dziś tego określenia rzadko i raczej w mowie potoczniej. Radny ów (podałbym nazwisko, ale on jest tak zakochany w sobie, że wszystkim tym którzy nie podzielają jego poglądów grozi sądem, więc niechaj będzie XYZ) uważa, że jest to jednak nazwa ze wszech miar lekceważąca, nieprzystająca do nowych czasów, a przede wszystkim uwłaczająca godności naszym przyjaciołom. Bo nikt tak wielkim przyjacielem Polski nie jest jak właśnie Węgrzy, mimo kilku wzlotów i ewidentnych upadków. I dlatego trzeba nazwę pilnie zmienić. Na Węgrów lub Braci Węgrów.

Co z tego wyniknie dalej, tego oczywiście nie wiem, acz wiem z przesłuchów, że z tymi nazwami ulic w Rembertowie, to jest jeden wielki problem.

Chodzi o to, że te nowe, prawomyślne i zdekomunizowane nazwy za bardzo się nie przyjęły. Ulicę generała Ziemskiego Wachnowskiego i tak wszyscy nazywają ulicą 22 lipca, zaś główną rembertowską arterię prowadzącą od przejazdu kolejowego do rzeczonej Akademii, zamiast po nowemu nazywać Chruściela Montera, wszyscy po staremu nazywają Wieczorkiewicza.

niby Ziemskiego Wachnowskiego a nadal 22 Lipca

Ale to nie koniec problemów.

Otóż mimo że czasy się zmieniły i nazwy niektórych ulic też, to nadal w Rembertowie wiele jest ulic nie tkniętych surową ręką lustratora. Kontrowersyjna jest nawet ulica… Strażacka, bo już jakiś czas temu inny radny, również przedstawiciel nowej elity narodu, dowodził, że nikt z Prawdziwe Polskich Obywateli Rembertowa nie wie, o których de facto strażaków chodzi: czy tych nowych, odrodzonych niczym wojsko i policja i dumie wstających z kolan, czy nie daj boże tych starych, kumoszych, co to pożary gasili dla idei a nie rzadko w czynie społecznym. Jest propozycja by była to Aleja Wyklętych (trochę lasu obok tam jest, więc w sam raz środowisko dla partyzantów), jednak jak na razie nie zyskała ona jakiegoś szczególnego poparcia. No ale poczekajcie Drodzy Rembertowianie, jak światła władza śrubę dokręci, to nie jedna ulica będzie wyklęta. A być może nawet Protasiuk doczeka się swojej ulicy, bo kolega po fachu, dziś radny Wosztyl z pewnością o to zabiegać będzie. Natomiast w tej chwili jest tak jak jest czyli źle.

Nad wieloma innymi ulicami, należy pilnie postawić wielki znak zapytania i poważnie się zastanowić, czy aby nazwami swymi nie łamią prawa. Bo nikt do końca nie wie, jakie mają korzenie i czy za bardzo nie śmierdzą czerwonym, okupacyjnym Ludowym Wojskiem Polskim (piszę dużą litera z szacunku i przekory).

No, bo taka ulica Katiuszy… z daleka wiadomo czym zalatuje, nieprawdaż?
Albo Emilii Gierczak? Nie dość, że seksualnie niejednoznaczna to była pani, to jeszcze przyszła do Polski z okupacyjną 1 Armią Wojska Polskiego. Po mojemu zalatuje na kilometr nieprawomyślnością. A na dodatek, prowokacyjnie, ulica ta sąsiaduje wręcz ze wspomnianą tu antkową Akademią Śtuki Wojennej, co zakrawa na zwyczajny skandal i prowokację.

Albo ulica Sztandarów. Nikt dotąd nie określił o jakie naprawdę sztandary tu chodzi i czy aby są to sztandary godne czczenia. Biorąc pod czujną uwagę czas kiedy ulicy nazwę tę nadawano, to szczerze watpię, aby te Sztandary były tymi o które dzisiaj nam chodzi. A Haubicy (ruskiej produkcji ona, czy polskiej ta haubica…), a Markietanki (z jednym się przecież kojarzą), albo takiego Okurzałego, kaprala sowieckiej armii przeflancowanego potem do tej niby polskiej, acz dalej sowieckiej.

No i jeszcze na dokładkę ta ulica Czerwonych Beretów, o których to Beretach wiadomo, że to raczej jednostka przestępcza była. Służył w niej zreszta sam przewodniczący Duda Piotr, co jest wystarczającem moim zdaniem powodem do zredukowania mu przyszłej emerytury. Poza tym autorytet nad autorytetami, pionier nowoczesnego manipulowania historią, celebryta, dyrektor i profesor Cenckiewicz, osobiście o tym mówił, głośno protestując, że nie życzy sobie by dowodzona przez niego instytucja stała przy tak wrażej z nazwy ulicy. Symbolem czynnego oporu dyrekcji jest fakt taki, że na wykurwistym, w kształcie bunkra budynku Archiwum, nigdzie nie uświadczy się tabliczki z nazwą ulicy. Moherowych Beretów gdyby było, to co innego, ale Czerwonych… nie przystoi po prostu.

Przykłady można by tu mnożyć i wychodzi na to, że sodomia i gomoria w tym Rembertowie jest i radny PiS XYZ przez następne kadencje będzie pewnie miał co robić. Tak mu dopomóż bóg, Jarosław zawsze dziewica, Amen.

2 komentarze dotyczące “Sporna ulica Madziarów i nie tylko

  1. Pan Kowalski

    No to chyba jakieś jaja są… Myślałem że to kolejny ponury na swój sposób żart Autora, ale sprawdziłem na mapie i wszystko z tymi ulicami się zgadza. Nie wiem więc czy śmiać się czy płakać, choć z drugiej strony szacun dla Rembertowa ze nie uległ głupiej i wymuszonej modzie na dekomunizowanie wszystkiego co żyje.

    Polubienie

  2. Nightgale

    Ulicę Markietanki proponuję zmienić na Biskupa Gamrata.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.